Widziałem, że się bała, nie chciałem jej wystraszyć, dlatego opamiętałem się i zabrałem dłoń z jej poplamionego krwią policzka. Przez chwilę błądziłem wzrokiem po pomieszczeniu bojąc się na nią spojrzeć . W końcu delikatnie ją podniosłem, aby ustawić ciemnowłosą w pozycji siedzącej, kiedy już mi się to udało wyswobodziłem jej dłonie z mocno zaciśniętych węzłów. Wtedy zrobiła coś, czego zupełnie się nie spodziewałem. Wyciągnęła dłoń w moją stronę i delikatnym aczkolwiek stanowczym ruchem zsunęła kominiarkę, którą założyłem przed wejściem do pokoju. Zastygłem w bezruchu nie odrywając oczu od ciemnobrązowych tęczówek, które bacznie mi się przyglądały. Serce łomotało mi w klatce piersiowej jakby jak najszybciej chciało się stamtąd wydostać. Przez chwilę miałem wrażenie, że nie mogę wziąć wdechu, moja głowa wariowała, przewijało się przez nią milion myśli na minutę. „Poznała mnie…idioto, właśnie, poznała cię” – głosik w mojej głowie ani na sekundę nie chciał się zamknąć.
„ Rusz się, zrób coś, ogłusz ją, zwiąż, może zapomni, że w ogóle tu byłeś. No rusz się, nie stój tak, zrób coś !”. W pewnym momencie coś sobie uzmysłowiłem. Kiedy ciemnooka ściągnęła moją kominiarkę, kiedy ujrzała moją twarz, przecież ona wcale nie była zaskoczona, wręcz przeciwnie. Jak to możliwe ?
Przywołałem tę scenę, scenę, której nie zapomnę do końca życia, widok krzywdzonej dziewczyny, na dodatek krzywdzonej nie, przez kogo innego, a przez mnie, wtedy… tak doskonale to pamiętam, patrzyła mi w oczy, tak intensywnie i przenikliwie jak nikt… nigdy.
U niektórych osób kolor tęczówek tak poraża swoją intensywnością, że nie sposób go zapomnieć , właśnie tak było z jego oczami. Zapamiętałam je już przy pierwszym spotkaniu, wtedy, gdy ujrzałam się nieopodal mojego domu. Tak, to był on, teraz to wiem.
Odsunęłam się do tyłu chcąc oddalić się od chłopaka. Moje plecy napotkały chłodną ścianę, oparłam się o nią podciągając kolana pod samą brodę i splatając place wokół kostek. Oparłam brodę o kolana, zagryzłam dolną wargę, po czym delikatnie opuściłam głowę pozwalając włosom zasłonić część posiniaczonej twarzy. Oddychałam cicho i spokojnie, nie wiem, dlaczego ale nie bałam się ciemnookiego chłopaka, który teraz z bólem w oczach rejestrował moje ruchy. Zmrużyłam powieki czując przeszywający ból w okolicy kręgosłupa, westchnęłam bezgłośnie, po czym rzuciłam ukradkowe spojrzenie w stronę bruneta. Po co właściwie tu przyszedł ? Czego chciał i dlaczego w jego gestach, ruchach, oczach, było tyle bólu ? Wiedziałam jedno, nie miał złych zamiarów, w przeciwnym wypadku już dawno błagałabym o litość. Z zamyślenia wyrwał mnie fakt, że poczułam jego obecność tuż koło siebie. Był tak blisko, że niemal moje kolano stykało się z jego przedramieniem. Chciałam się odsunąć, znaleźć jak najdalej od niego brzydząc się tym, co mi zrobił, ale nim zdążyłam, choć drgnąć, bo już kołysałam w jego ramionach ponad metr nad ziemią.
- Nie zrobię ci krzywdy – usłyszałam głos bruneta wynoszącego mnie z budynku.
Nie opierałam się, po prostu dałam mu się nieść . Teraz wszystko było mi już obojętne. Po tygodniu spędzonym w tym obskurnym pomieszczeniu, bita gwałcona i krzywdzona nie dbałam o to, co się ze mną stanie. Chłopak mógłby mnie zabić, może nawet byłabym mu wdzięczna na skrócenie dalszych męk. Delikatnie i powoli uniosłam głowę aby spojrzeć na bruneta. Był tak skupiony na drodze, że nawet nie zauważył, iż mu się przyglądam. Kąciki moich ust nieznacznie powędrowały ku górze.
- dlaczego to robisz ? – wychrypiałam cicho niemalże bezgłośnie, jednak ciemnooki usłyszał moje słowa.
Spojrzał na mnie swoimi ciemnymi tęczówkami, po czym zmarszczył czoło. Nie wiedział, co powiedzieć, milczał… Po chwili ciszy przycisnął moją głowę do swojego ramienia.
- Nie musisz się bać – odparł spokojnie.
Nie zadawałam więcej pytań, choć to, które nie doczekało się odpowiedzi wciąż wierciło dziurę w moim brzuchu. Chciałam wiedzieć, dlaczego zdecydował się mi pomóc.
Zmrużyłam powieki, po czym spojrzałam na ciemne niebo ozdobione lśniącymi gwiazdami , zaraz potem zasnęłam kołysana w ramionach ciemnookiego chłopaka.
~~**~~
Kiedy dotarliśmy na miejsce zaniosłem dziewczynę do sypialni i delikatnie położyłem ją na łóżku starając się przy tym nie wybudzić jej ze snu. Spojrzałem na jej twarz zagryzając przy tym dolną wargę, odgarnąłem kosmyk jej ciemnych włosów, które opadły na jej czoło. Wsunąłem ręce w kieszeń… wyglądała tak uroczo, gdy spała. Odwróciłem się powoli w stronę drzwi, po czym ruszyłem do łazienki. Wyciągnąłem z szafki ręcznik i nalałem letniej wody to miski. Zamoczyłem w niej materiał, po czym wróciłem do pomieszczenia, w który znajdowała się ciemnowłosa. Delikatnie starłem ślady krwi z jej twarzy. Kiedy już skończyłem przykucnąłem obok łóżka wbijając wzrok w śpiącą dziewczynę. Kodowałem w głowie każdą, nawet najmniejszą rankę na jej perfekcyjnym ciele. Liczne siniaki na udach, rękach i ogromny fioletowy siniak na jej delikatnym policzku tuż pod oczami, które jeszcze kilka godzin temu wpatrywały się we mnie tak niewinnie . Schowałem twarz w dłonie. Wiedziałem, że to nie ja byłem autorem tych licznych obrażeń, jednak czułem się współwinny, co ja gadam, przecież byłem winny jej cierpieniu…
~~**~~
Możecie mnie znienawidzić, pozwalam wam na to. Jestem okropna, każe wam czekać kupę czasu na rozdział, a kiedy już się pojawia zawiera jedynie 941 wyrazów. Moje lenistwo nie zna granic, a samodyscyplina została uśpiona. Jak na moje oko rozdział wyszedł... po prostu przeciętny, choć trochę sie zadziało między głównymi bohaterami ;) Poniżej zamieściłam ankietę dotyczącą opinii na temat rozdziałów, byłabym wdzięczna, gdybyście poświęcili te kilka chwil na zagłosowanie, za co z góry serdecznie wam dziękuję. No dobrze, już nie przedłużam, niecierpliwie czekam na wasze opinie w komentarzach ;) Miłego dnia !
Kar